Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2014

Hindusko-francuska mieszanka kulinarna, czyli "Podróż na sto stóp"

Bardzo lubię filmy, w których ważną rolę odgrywa jedzenie. Nie powinno dziwić więc to, że w ostatni weekend wakacji postanowiłam zobaczyć „Podróż na sto stóp” Lassego Hallstroma. To, że z seansu wyszłam głodna, może starczyć za rekomendację. Punktem wyjścia jest tu podróż hinduskiej rodziny do Europy. Familia osiedla się na południu Francji i zamierza otworzyć restaurację z daniami z ich ojczyzny. Problem w tym, że dokładnie sto stóp od nich znajduje się już lokal nagrodzony gwiazdką Michelin, a jego właścicielka (Helen Mirren) nieprzychylnie patrzy na nową konkurencję… A największą gwiazdą jest przygotowywany omlet. Jak widać, fabuła jest dość prosta. Nie ona gra tu jednak pierwsze skrzypce. Najważniejsze bowiem jest jedzenie. Jak na autora „Czekolady” przystało, zostaje ono przepięknie przedstawione na ekranie. Oglądamy tu kolorową zawartość bazarów Indii i Francji, domowe hinduskie potrawy, eleganckie francuskie przysmaki i wyrafinowaną kuchnię molekularną. I choć wszystko

Powrót Wiedźmina

Ta wiadomość zelektryzowała wczoraj wielu fanów Wiedźmina: powstaje nowy film o Geralcie! Jest to chyba najważniejsza informacja lata (a może nawet i roku), jeśli chodzi o polską popkulturę. Obecnie wiadomo niewiele, ponieważ Platige Image pisze, że projekt jest w fazie developmentu. Chciałabym się w związku z tym podzielić z Wami moimi nadziejami i obawami. Intro do pierwszego Wiedźmina - tylko czy taka adaptacja nam wystarczy? Zacznijmy od dobrych informacji. Filmem ma się zajać Tomasz Bagiński. Jeśli nie widzieliście żadnej z jego animacji, koniecznie trzeba to nadrobić. Siedmiominutowa „Katedra” z 2002 roku została nominowana do Oscara w kategorii filmów krótkometrażowych. Po 12 latach produkcja nadal zachwyca. Warto też spojrzeć na zwiastuny i intra do gier z serii „Wiedźmin”. Wstęp do pierwszej części wyraźnie odwołuje się do opowiadania o Geralcie, który zdejmuje urok z królewny-strzygi. Cieszę się, że na stołku reżyserskim znajdzie się osoba, która ma już doświadczenie z

Dubbingować czy nie? O niekoniecznie potrzebnym podkładaniu głosu

Druga połowa sierpnia to dla mnie swoisty sezon ogórkowy. Trudno znaleźć nowość do zrecenzowania. Zobaczyłam już to, na co chciałam iść do kina, czekam na jesienne premiery na dużym i małym ekranie, nadrabiam komiksy i klasykę literatury. Oglądam też rozmaite filmy. Ponieważ wpływ na dobór repertuaru wywiera czasem moja mała siostra, mam okazję przy tym snuć refleksje dotyczące dubbingowania filmów. W ten leniwy wtorek chciałabym się nimi podzielić z Wami. Zacznijmy od rozróżnienia: inaczej traktuję dubbing w animacji, inaczej w filmie aktorskim. Jeśli o animacje chodzi, nie jestem radykałem. Oczywiście sporo filmów kusi obsadą, jednak często niemożliwym jest zobaczenie ich w kinie w wersji oryginalnej z napisami. Tak było na przykład z drugą częścią Jak Wytresować Smoka. Przygody Szczerbatka i Czkawki (którego rodzice mówili głosami Gerarda Butlera i Cate Blanchett) mogłam obejrzeć tylko z dubbingiem. Niestety wiele wskazuje na to, że podobnie stanie się z Pingwinami z Madagaskaru.

Palcem po mapie, czyli podróże śladami filmów

Wakacje powoli zbliżają się ku końcowi. Ponieważ lato jest, jak wiadomo, najlepszą porą roku na organizowanie podróży, chciałabym w tym wpisie zaprosić Was na filmową wyprawę po fantastycznych krainach. W dobie tanich lotów, autostrad i innych udogodnień zobaczenie na przykład Westeros nie jest wcale takie trudne. Jet setting – podróżowanie śladami filmowych lokacji i scenografii rozwija się dynamicznie. Dzięki takim stronom jak movie-locations.com można zarówno zaplanować wycieczkę poświęconą szukaniu takich miejsc, jak i odwiedzić je niejako „przy okazji”. Tak postąpiłam w tym roku – niezwykle malownicza Toskania często występowała na srebrnym ekranie. Wielką przyjemność sprawiło mi ponowne odwiedzenie Sieny, gdzie dwa razy do roku na Campo odbywa się słynna końska gonitwa Palio, która jest tłem akcji w „Quantum of Solace”. Okazało się też, że miejsca takie jak Montepulciano czy Volterra nadal promują jet setting śladami… „Sagi Zmierzch” (brr), nadal widocznej w sklepikach z pamiątk

Fandomu portret własny - "Fangirl" Rainbow Rowell

Nie jestem wielką fanką powieści młodzieżowych. Nie mam nic przeciwko idei gatunku, zdarzyło mi się nawet czytać kilka satysfakcjonujących pozycji. W ogromnej większości jednak zakres poruszanych tematów nie pokrywa się z moimi zainteresowaniami. Tym bardziej zaskoczona byłam, gdy dowiedziałam się o „Fangirl” – zaciekawiły mnie: tytuł, okładka (autorstwa Gingerhaze, osoby, która dała światu Party Thranduila) i opis znajomych („dobra książka o bohaterce, która pisze slashowe fiki”). Jeżeli Was takie argumenty są w stanie przekonać, to zaręczam, nie rozczarujecie się. Nie wiem jednak, jak ocenicie książkę, jeśli tak jak jedna z bohaterek już teraz zadajecie sobie pytanie „what the fuck is ‘the fandom’?”. Mówi się, by nie oceniać książki po okładce. Jednak tę okładkę zrobiła osoba, która dała nam Broship of the Ring i wymyśliła Party Kinga Thranduila. How cool is that? Tytułową bohaterką jest Cath. Jej najlepszą przyjaciółką zawsze była siostra bliźniaczka Wren. Razem udzielały s

Żywe trupy w małym mieście

Współczesna popkultura lubuje się w reinterpretowaniu potworów. Wampir już dawno przestał się jednoznacznie kojarzyć z krwiopijcą, stając się w zamian amantem z powieści młodzieżowych. Demony już od pewnego czasu układają się ze śmiertelnikami, nawet wilkołak został oswojony. Z całej tej monstrualnej gromadki chyba tylko zombie nie miały szczęścia. Owszem, słyszy się o nich ostatnio dużo, jednak ich wizerunek nie zmienił się za dużo od czasów „Nocy żywych trupów”. W natłoku mainstreamowych horrorów nietrudno przegapić prawdziwą perełkę. „In the Flesh” to serial wyprodukowany przez BBC Three, który bardzo kreatywnie podchodzi do toposu zombie, wykorzystując go do opowiedzenia historii o odmienności i nietolerancji. Rzecz jasna, wszystko zaczyna się w zgodzie z konwencją gatunku: mamy atak na supermarket, ludzie wspominają Powstanie trupów, stłamszone przez bojówkę HVF. Jednocześnie brytyjski rząd opracowuje program, mający na celu wyleczenie cierpiących na „zespół częściowego obu

Nie tak dawno temu w całkiem bliskiej galaktyce, czyli Guardians of the Galaxy

Idąc na kolejny film Marvela do kina, oczekuję przede wszystkim dobrej zabawy. W związku z premierą „Strażników Galaktyki” postanowiłam spędzić przed srebrnym ekranem nie dwie, ale aż dziewięć godzin, wybierając się na maraton z całą dotychczasową drugą fazą MCU. Nie była to zmarnowana noc. Cały czas świeciły mi się ukryte pod okularami korekcyjnymi i trójwymiarowymi oczy, gdy widziałam wszystko to, za co kocham te komiksowe historie. W dodatku na maratonie widać było jeszcze wyraźniej, że dostaliśmy cztery filmy, które opowiadają o superbohaterach w konwencjach zupełnie różnych gatunków. „Iron Man 3”   rozpoczął w sensacyjnym stylu, potem nadszedł czas na bliski komedii fantasy „Thor: the Dark World”. „Captain America: the Winter Soldier” zaś ma w sobie coś z polityczno-szpiegowskiego thrillera. Wisienką na torcie był pokaz „Guardians of the Galaxy”. O filmie dowiedziałam się po premierze ostatniego „Thora”, sprawdzając, o co właściwie chodziło w scenie po napisach. Przyznam si