Niedawno Rusty Angel
zaproponowała pisanie recenzji historii będących retellingami klasycznych opowieści, takich jak baśnie czy legendy. Nie musiałam się zbyt długo zastanawiać nad wyborem.Chciałabym w tym tekście opowiedzieć o opowiadaniach Andrzeja Sapkowskiego, który w "Ostatnim Życzeniu" i "Mieczu Przeznaczenia" zawarł sporo mniej lub bardziej zakamuflowanych nawiązań m.in. do baśni Andersena i Braci Grimm.Urodziłam się w drugiej połowie lat 90. Pamiętam więc kupowane przez tatę wiedźmińskie książki z dopiskiem na okładce: "Polityka poleca: czytaj polską fantastykę" i ilustracjami z przerażającymi mnie wówczas czaszkami. Do przygód Geralta wróciłam kilka lat później - w gimnazjum. Lektura opowiadań i sagi wywarła na mnie wtedy spory wpływ. Obecnie zauważam wady pięcioksięgu, ale nadal mam do niego sporo sentymentu i lubię powracać do świata wykreowanego przez Sapkowskiego. Jeszcze bardziej jednak uwielbiam historie zawarte w "Ostatnim Życzeniu" i "Mieczu Przeznaczenia"
Prawie wszystkie opowieści z tych dwóch tomów mają coś wspólnego z baśniami i mitami. Pierwsze opowiadanie o Geralcie, "Wiedźmin", nawiązuje do archetypu zakletej królewny, z której trzeba zdjąć urok, nie reinterpretuje jednak tego toposu. W "Kwestii Ceny" mamy zaczarowanego rycerza, oraz dosyć luźną aluzję Calanthe do baśni o Kopciuszku. W "Ostatnim Życzeniu" wykorzystany jest motyw dżinna rodem z "1001 nocy". Najciekawiej w tym tomie prezentują się moim zdaniem opowiadania "Ziarno Prawdy" i "Mniejsze Zło", ponieważ śmielej poczynają sobie z literackimi oryginalami, śmiało je reinterpretując.
W "Ziarnie Prawdy" nietrudno znaleźć inspiracje historią Pięknej i Bestii. Najciekawszą zmianą względem punktu odniesienia jest swoiste odwrócenie ról: to wybranka przemienionego w niedźwiedzia Nivellena okazuje się być potworem. Jednocześnie przez opowiadanie przewija się lejtmotyw prawdy w legendzie czy baśni oraz prawdziwej miłości.
Ilustracja Ziarna Prawdy autorstwa OFFO, który stworzył tez pracę nawiązującą do Mniejszego Zła (poniżej) |
"Mniejsze Zło", nagrodzone Zajdlem (słusznie moim zdaniem) porusza znacznie bardziej skomplikowane kwestie moralne. Sam pomysł zmutowanych księżniczek zamykanych w wieżach to przewrotna zabawa ze znaną baśniową konwencją. Historia jednej z nich, Renfri zwanej Dzierzbą, to krwawa i brutalna wariacja na temat opowieści braci Grimm. Dziewczynka, która według maga miała być zdegenerowanym potworem niosącym zagładę dorosła, i szuka zemsty na swoim prześladowcy. Czarodziej Stregobor jednocześnie utwierdza się w swoim przekonaniu i uważa, że jej śmierć będzie tytułowym mniejszym złem. Ich postawy, tak do siebie podobne, różnią się jednak od filozofii Geralta, który zostaje uwikłany w konflikt, mimo wierzeń, iż nie ma czegoś takiego jak "mniejsze zło". W opowiadaniu nic nie jest oczywiste ani czarno-białe, nawet "ostatni sprawiedliwy" wiedźmin nie pozostaje niewinny, o czym świadczyć będzie jego nowe miano Rzeźnika z Blaviken. "Mniejsze Zło" nawet po ćwierćwieczu (powstało w 1990) wywiera ogromne wrażenie i z niekrytą przyjemnością do niego wracam.
Oczywiście muszę też powiedzieć trochę o opowiadaniach z "Miecza Przeznaczenia" (choć osobiście wolę te z pierwszego zbioru). W "Okruchu Lodu" najważniejszy jest wprowadzony już w "Ostatnim Życzeniu" wątek związku Geralta i Yennefer, która opowiada tu legendę z Aedd Gynvael o tajemniczej królowej, która w zimie pojawia się na saniach, a serce każdego, kogo dotkną odłamki jej szkła, zmienia się w okruch lodu i nieszczęśnik podąża za nią... Brzmi znajomo?
Podczas przeglądania DeviantArta, natknęłam się na takie cudo. Strasznie podoba mi się, jak BangaloreMonkey nawiązuje do stylu Muchy |
Nawiązania do innej baśni Andersena pojawiają się też w "Trochę poświęcenia". Najważniejszym wątkiem są co prawda relacje Geralta, Jaskra i jego koleżanki po fachu, Essi. Jednocześnie na kartach książki pojawia się miłość syrenki Sheenaz i księcia Aglovala, który nie chce się poświęcać dla ukochanej, woli, żeby to ona zrezygnowała ze swojego dotychczasowego, podmorskiego życia. Historia jednak ma, w przeciwieństwie do wersji Hansa Christiana (tutaj wymyślonej przez Jaskra na użytek ballady), szczęśliwe zakończenie.
Uwielbiam prace AnoR, zwłaszcza tę wersję Oczka |
Rzecz jasna, inteligentna zabawa konwencją i znanymi tropami to niejedyna zaleta opowiadań Sapkowskiego. Recenzja nie byłaby kompletna, gdybym nie wspomniała o języku. To narzędzie do snucia opowieści w wiedźmińskim cyklu staje się samo w sobie walorem. Inteligentnie stosowana stylizacja (archaizacja, kolokwializacja, stylizacja środowiskowa) daje niesamowity efekt. Polszczyzna wydaje się nie mieć żadnych tajemnic przed Sapkowskim. Podobnie mitologia słowiańska - cieszy mnie to, że nawiązania odnoszą się też do rodzimego kręgu kulturowego. Nie wspominając też o dobrze dawkowanym, niekiedy czarnym jak smoła humorze, który, podobnie jak wiele innych środków, służy między innymi do łamania zasady decorum.
Oczywiście mogłabym jeszcze długo rozprawiać o rozlicznych zaletach książek o Geralcie. Jednak na tym zakończę, zwłaszcza że już opisałam to, co w kontekście wyzwania jest najciekawsze - nowe podejście do baśni. Nie sądzę, żeby ktoś z Was "Wiedźmina" nigdy nie czytał. Jeśli jednak tak jest - koniecznie nadróbcie te zaległości, bowiem właśnie ominęliście chyba najlepsze polskie fantasy i fenomen popkultury lat 90. W innym wypadku do powrotu do opowiadań chyba nie muszę was namawiać. Będzie to dobry sposób na spędzenie kilku jesiennych wieczorów. Zachęcam też do sięgania po inne pozycje retellingami klasyki i pisanie ich recenzji do wyzwania.
Śledź
Miałam nadzieję na ten wpis, gdy organizowałam wyzwanie! Dziękuję.
OdpowiedzUsuń"Wiedźmin" to retelling bajki o strzydze - bohater schował się w jej trumnie i odczekał do rana. Słyszałam tą bajkę na koloniach 50 lat temu.
OdpowiedzUsuń50 lat temu mnie na ziemi jeszcze nie było ;) nic więc dziwnego, że nie słyszałam o tej bajce - niemniej jednak dzięki za uwagę.
Usuń