Nareszcie. Nareszcie zobaczyłam film, o którym było tak głośno na tumblr. (chyba według tamtejszej blogowej braci jest to Blockbuster Lata*) Dosyć późno, biorąc pod uwagę ogromną miłość Śledzia Jr. do Toma Hardy'ego. Oparłam się pokusie, związanej z tym, że ponoć 1080px jest już we internetach i pofatygowałam się do kina. Poniżej przedstawiam niekoniecznie ogarnięte refleksje, z których kiedyś Być Może™ zrobię pełnoprawną recenzję. Disclaimer: poprzednich trzech Mad Maxów nie widziałam, mam je jeszcze przed sobą.
Po pierwsze: świat przedstawiony. Dużo zyskuje na tym, że widz zostaje w jego środek wrzucony, i odkrywa reguły rządzące jego kawałkiem. Może też podziwiać małe detale, dodające charakterystcznego klimatu (takie jak na przykład używany w Cytadeli salut, naśladujący układ cylindrów w silniku V8)
Po drugie: fabuła. Wszystko, co już czytaliście jest prawdą: ten film to jeden wielki pościg. ALe za to jaki! Emocjonujący (dosłownie wciskający w krawędź fotela), bez chwili wytchnienia i skrzący się wybuchającymi samochodami (w większości jest to dzieło praktycznych efektów specjalnych). Tylko tyle i aż tyle. W porządnym wykonaniu - w sam raz na niegłupi film na lato.
Po trzecie: bohaterowie. Trudno mi się zgodzić z tym, że nie jest to historia Maxa. Choć najważniejszym elementem jest bez wątpienia ucieczka Furiosy i Żon, trudno nie docenić nieco szorstkiej relacji między dwójką głównych bohaterów (bez podtekstu romantycznego, God bless). A w ogóle - świetne jest to, jak została potraktowana niepełnosprawność Furiosy - podobnie, jak w HTTYD. Oczywiście wszystko trzyma się na świetnym aktorstwie, wygrywanym przede wszystkim oczami - trudno znaleźć mi jeden fałszywy ton. Aha, i sercem całym kupuję Hardy'ego jako PTSD Maxa.
Po czwarte: ten słynny, wkurzającyfedory MRA już feministyczny przekaz, o którym się już naczytaliście. Zabawne jest w sumie to, że czytane przeze mnie recenzje koncentrują się właśnie na feminiźmie, choć jest on tu związany silnie z ekologią. W końcu nie tylko mężczyźni, ale też ich machiny zniszczyły świat. Dlatego tak ważny wydaje się być tu np obraz Dag niosącej kufer z nasionami i kiełkującymi roślinami. Aha, i warto też wspomnieć, że nie zauważyłam w filmie mizandrii - takie cytaty jak np. "who killed the world?" pokazują raczej (mowa tu o mojej interpretacji), że tacy, jak Immortan Joe już wyczerpali swoją szansę.
Po piąte: muzyka. Jest świetna. Koniec dyskusji.
Na koniec: gość z miotającą ogniem gitarą wygrywa wszystko, dziękuję, proszę się rozejść.
Także reasumując: podobało mi się, ze 3/4 moich przemyśleń po drodze umknęło, gifset tradycyjnie z tumblra, jutro idę na Jurassic World, a pojutrze na Inside Out, postaram się wszystko w miarę możliwości (i siły woli) opisywać.
Śledź
*Roboczy tytuł na określenie najbardziej gifowanej, lubianej i omawianej na tumblrze produkcji w sezonie. Patrz: 2012 - Avengers, 2013 - Pacific Rim, 2014 - GotG.
Po pierwsze: świat przedstawiony. Dużo zyskuje na tym, że widz zostaje w jego środek wrzucony, i odkrywa reguły rządzące jego kawałkiem. Może też podziwiać małe detale, dodające charakterystcznego klimatu (takie jak na przykład używany w Cytadeli salut, naśladujący układ cylindrów w silniku V8)
Po drugie: fabuła. Wszystko, co już czytaliście jest prawdą: ten film to jeden wielki pościg. ALe za to jaki! Emocjonujący (dosłownie wciskający w krawędź fotela), bez chwili wytchnienia i skrzący się wybuchającymi samochodami (w większości jest to dzieło praktycznych efektów specjalnych). Tylko tyle i aż tyle. W porządnym wykonaniu - w sam raz na niegłupi film na lato.
Po trzecie: bohaterowie. Trudno mi się zgodzić z tym, że nie jest to historia Maxa. Choć najważniejszym elementem jest bez wątpienia ucieczka Furiosy i Żon, trudno nie docenić nieco szorstkiej relacji między dwójką głównych bohaterów (bez podtekstu romantycznego, God bless). A w ogóle - świetne jest to, jak została potraktowana niepełnosprawność Furiosy - podobnie, jak w HTTYD. Oczywiście wszystko trzyma się na świetnym aktorstwie, wygrywanym przede wszystkim oczami - trudno znaleźć mi jeden fałszywy ton. Aha, i sercem całym kupuję Hardy'ego jako PTSD Maxa.
Po czwarte: ten słynny, wkurzający
Po piąte: muzyka. Jest świetna. Koniec dyskusji.
Na koniec: gość z miotającą ogniem gitarą wygrywa wszystko, dziękuję, proszę się rozejść.
Także reasumując: podobało mi się, ze 3/4 moich przemyśleń po drodze umknęło, gifset tradycyjnie z tumblra, jutro idę na Jurassic World, a pojutrze na Inside Out, postaram się wszystko w miarę możliwości (i siły woli) opisywać.
Śledź
*Roboczy tytuł na określenie najbardziej gifowanej, lubianej i omawianej na tumblrze produkcji w sezonie. Patrz: 2012 - Avengers, 2013 - Pacific Rim, 2014 - GotG.
Komentarze
Prześlij komentarz