Przejdź do głównej zawartości

Czytając i słuchając o Londynie Pod - "Nigdziebądź"

Bardzo lubię twórczość Neila Gaimana. Zaczęło się, kiedy pokochałam Świat Dysku Pratchetta i sięgnęłam po napisany przez obu twórców "Dobry omen". Potem przyszła pora na inne książki (np. "Amerykańscy Bogowie" czy "Gwiezdny pył") i komiksy (o "1602" już tu wcześniej pisałam, obecnie kończę czytać "Sandmana"*). Nie wiedzieć czemu, długo nie zabierałam się do lektury "Nigdziebądź", które czekało na Kindle'u od czasu impulsywnego zakupu w promocji Amazona. Impulsem, który sprawił, że przysiadłam do lektury, była informacja o słuchowisku BBC (jestem z tych, co przed zobaczeniem spektaklu, filmu lub wysłuchaniem audycji starają się zapoznać z literackim pierwowzorem).

Moje ulubione wyobrażenie Mr. Croupa i Mr Vandemara

"Nigdziebądź" ma za sobą ciekawą historię. Najpopularniejsza jest chyba książka, ale nie wszyscy wiedzą, że jest to nowelizacja napisanego przez autora miniserialu BBC. W zeszłym roku zaś powstało słuchowisko, w którym wystąpiło mnóstwo gwiazd (James McAvoy, Natalie Dormer, Benedict Cumberbatch, sir Christopher Lee...)

Obsada wersji radiowej w całej okazałości

Głównym bohaterem powieści jest Richard Mayhew, zwyczajny londyńczyk, który pewnego dnia zauważa na ulicy ranną dziewczynę, której postanawia pomóc. Wkrótce Richard "znika" z Londynu Nad i zostaje wplątany w intrygę rozgrywającą się w znacznie niebezpieczniejszej, podziemnej i pełnej magii wersji miasta - Londynie Pod. Unlikely hero podczas swojej misji oczywiście musi wykazać się mnóstwem dotychczas nieposiadanych cech i się zmienić. Podczas lektury zauważałam oczywiście używane przez autora (prawdopodnie z rozmysłem, jak na postmodernistę przystało) klisze fabularne, ale nie odebrało mi to przyjemności z lektury.
Skąd w Londynie Pod anioł? Tak jak wszystko inne - z zabawy naszymi nadziemnymi nazwami i słowami

Londyn Pod okazał się bowiem miejscem fascynującym. Zaintrygował mnie i wciągnął. Jego różnorodność, tajemniczość i magia, w połączeniu z wieloma ciekawymi pomysłami dają mieszankę, którą chce się poznawać. Polubiłam też zamieszkujące go, wielobarwne osobowości - m.in. Drzwi, Markiza de Carabasa (Kot w butach się kłania) i innych towarzyszy Richarda.
Skoro mówimy o głosach: wybaczcie, MUSIAŁAM.

Tym bardziej byłam ciekawa, jak te postaci zinterpretują moi ulubieni aktorzy. Powiem tyle: słuchowisko okazało się ge - nial - ne. Audycja radiowa nie może posługiwać się sugestywnymi wizualnie kadrami ani opisami narratora - ekspozycja musi być nienachalnie wpleciona w dialogi. Można by pomyśleć, że świat przedstawiony na tym traci, ale nie czułam niczego takiego, zasiadając do słuchania z wykształconą w wyobraźni własną wersją Londynu Pod. Może to też dlatego, że duża część uniwersum to "słowa, słowa, słowa" - to, co znajduje się w Londynie Pod, czesto jest efektem kreatywnego przetworzenia przez autora nazw i terminów z naszego nadziemnego, zwykłego świata. Fabuła i postacie na zmianie medium nie straciły.
Richard w wykonaniu Jamesa McAvoya jest dokładnie taki, jaki powinien być (zresztą na początku lektury wyobraziłam sobie tego bohatera nieco jak Wesleya z "Wanted") -na początku uroczo niepozorny i do bólu zwyczajny, z cudownym szkockim akcentem. Dobrze wypada też Natalie Dormer jako Door. Sir Christopher Lee jako Earl - klasa sama w sobie. Miłym zaskoczeniem okazała się Sophie Okonedo jako Hunter - bardzo polubilam jej głos. Najlepiej jednak oceniam Benedicta Cumberbatcha jako anioła Islingtona. Ten coraz popularniejszy aktor demonstrował już swoje głosowe możliwości w "Hobbitach", a w drugiej części był najjaśniejszym punktem filmu. Jego Smaug jest nieziemski, groźny, tajemniczy i zabójczo inteligentny - i takimi cechami został obdarzony Islington. Wspomnę jeszcze o momencie, w którym zaczyna podspiewywac "Heaven, I'm in heaven"... :D
Ze wszystkich fanartów przedstawiających Islingtona, ten jest chyba najbliższy moim wyobrażeniom

"Neverwhere" zostało zrealizowane w formacie sześciu odcinków - pierwszy trwa godzinę, pozostałe pół. Okazało się, że to odpowiedni dla mnie format do słuchania przed snem - polecam taki miły sposób na wyciszenie się :)

Dla fanów twórczości Gaimana i miłośników urban fantasy "Nigdziebądź" to lektura obowiązkowa. Warto potem posłuchać radiowej adaptacji BBC, zwłaszcza, jeśli jesteście fanami choć jednego z występujących aktorów i szeroko pojętej brytyjskiej kultury. Jak wszystkie dobre rzeczy, tak i to słuchowisko szybko się kończy, nie jest to jednak powód do smutku - w końcu wkrótce powstanie zrealizowana w podobnej konwencji audycja na podstawie "Dobrego omenu" - nie mogę się doczekać! :D

W ogóle temat słuchowisk jest bardzo ciekawy - na Halloween planuję napisać o bardzo intrygującym podcaście. Jeśli chodzi o inne planowane notki, wybieram się na dwa spektakle - "Oniegina" i "Wiśniowy sad" i postaram się je omówić też pod koniec października. W przyszłym tygodniu prawdopodobnie nic nie wstawię - będę podróżować, ale może później coś o tych wojażach opowiem. A co kulturalnego Wy planujecie?
Śledź
*Czekam na zapowiadaną ekranizację - i nie zmienia tego nawet fakt, że ma do niej pisać Goyer - znaczy zmienia tyle, że czekam, ale z niepokojem. Dlaczego ten człowiek jest związany z chyba wszystkimi projektami DC, na które liczę? (wliczając w to "Constantine'a)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wyzwanie czytelnicze - Young Avengers vol. 1

DISCLAIMER: notka (w czwartym akapicie) zawiera mniejsze lub większe spoilery (dotyczące wątków queer w omawianym komiksie). Powinnam się już była nauczyć, że robienie planów mi nie wychodzi, zwłaszc za jeśli chodzi o pisanie. Zaskakująco sporo rzeczy po drodze mi wypadło i ambitne plany powrotu do regularności szlag trafiał. Szczęśliwie jednak z powrotem nabrałam motywacji, a wszystko to przez organizowane przez  Rusty   wyzwanie czytelnicze . I tak się jakoś zdarzyło, że wpadłam na kilka pomysłów na teksty o komiksach. Może wpadnie mi do głowy warta opisania pozycja z innego medium, ale samych komiksów powinno mi starczyć na trochę czasu. Zacznę więc od opisania jedynego tytułu, za który Marvel zyskał nagrodę GLAAD - mam tu na myśli Young Avengers Vol 1 i Vol 2 - oboma runami zajmę się w osobnych tekstach. Jak więc zacząć czytać YA? To z pozoru proste pytanie okazuje się być nieco bardziej skomplikowane - mówimy w końcu o komiksie superbohaterskim. Spróbuję jednak być zwięzła

Dinozarły i cała reszta - wrażenia po "Jurassic World"

Jak pewnie wielu z Was, tak i ja w dzieciństwie przechodziłam okres fascynacji dinozaurami. Pierwszy "Jurassic Park" oglądałam wypożyczony z osiedlowej wypożyczalni VHSów (#gimbyniepamietajo, jest to coś niemalże tak prehistorycznego jak fauna mezozoiku). Książkę Michaela Chrichtona zaś wzięłam kiedyś na wakacje, co oczywiście skończyło się czytaniem w kółko, aż do znajomości niemal na pamięć. Można więc powiedzieć, że moja wyprawa do kina była nostalgia-driven  i nastawiona na dinozaury. Jeżeli tego oczekujecie, to uspokajam: to właśnie otrzymacie. Panie i panowie, rozpocznijmy więc wycieczkę. Z cyklu TruStory. I ain't even kidding , ale to mnie bawi. 1/2. Fabuła: W podstawowych założeniach niezwykle przypomina JP i Tupolewa  katastrofy samolotowe: mnóstwo małych incydentów, które razem prowadzą do rozwałki wszystkiego. 1. Nostalgia:  Oczywiście można iść do kin bez wcześniejszego kontaktu z serią, ale widać, że JW dużo bierze od poprzedników i do nich nawi

The Wicked + The Divine 14

Zaczął się wrzesień, miesiąc będący dla mnie czasem zmian i nowego początku nawet bardziej niż styczeń. A to oznacza powrót do roboty, w tym rzecz jasna bardziej regularnego pisania. Chciałabym ożywić blog cotygodniowymi tekstami (głównie o książkach i filmach) w weekend i tekstami o nowych komiksach w środę  tak szybko jak się zbiorę (czwartek/piątek). Być może na tych planach straci długość notek, ale mi tam to nie przeszkadza. Tyle słowem wstępu, pora na meritum. WicDiv to dzieło genialne i będę bronić tego stwierdzenia. Jeżeli nie wiecie, o co chodzi i po raz pierwszy słyszycie ten długaśny tytuł lub skrót, to śpieszę z pomocą: moja króciutka recenzja ukazała się właśnie w nowym numerze  W Ogóle . Jeśli zaś wolicie zapoznać się z przemyśleniami dotyczącymi #14 (i najnowszego story arcu), zapraszam niżej. Bezspoilerowo, nie licząc wspomnienia o tym, jaką formę przybiera komiks. Już #8 zeszyt pokazał, że Kieron Gillen świetnie czuje i wykorzystuje medium komiksu, a #14 to tylko