Ta wiadomość zelektryzowała wczoraj wielu fanów Wiedźmina:
powstaje nowy film o Geralcie! Jest to chyba najważniejsza informacja lata (a
może nawet i roku), jeśli chodzi o polską popkulturę. Obecnie wiadomo niewiele,
ponieważ Platige Image pisze, że projekt jest w fazie developmentu. Chciałabym
się w związku z tym podzielić z Wami moimi nadziejami i obawami.
Intro do pierwszego Wiedźmina - tylko czy taka adaptacja nam wystarczy? |
Zacznijmy od dobrych informacji. Filmem ma się zajać Tomasz
Bagiński. Jeśli nie widzieliście żadnej z jego animacji, koniecznie trzeba to
nadrobić. Siedmiominutowa „Katedra” z 2002 roku została nominowana do Oscara w
kategorii filmów krótkometrażowych. Po 12 latach produkcja nadal zachwyca.
Warto też spojrzeć na zwiastuny i intra do gier z serii „Wiedźmin”. Wstęp do
pierwszej części wyraźnie odwołuje się do opowiadania o Geralcie, który
zdejmuje urok z królewny-strzygi. Cieszę się, że na stołku reżyserskim znajdzie
się osoba, która ma już doświadczenie związane z ekranizowaniem prozy
Sapkowskiego.
W dodatku film zdaje się powstawać we właściwym momencie. Kiedy
barwne lata 90. minęły, wiedźmińska saga nieco straciła na popularności. W 2007
roku jednak wyszła na rynek gra komputerowa, której sukces przypomniał międzynarodowemu
mainstreamowi o Geralcie. Ostatnio zaś mogliśmy cieszyć się nową książką o
przygodach wiedźmina – Sezonem Burz (recenzja w tym numerze Staszic Kuriera).
Już jesienią zaś Egmont wyda w Polsce komiks wydawnictwa Dark Horse, którego
autorami są Paul Tobin i Joe Querio. W dodatku wiedźmiński panel był jednym z
pierwszych na tegorocznym Comic-Conie. Jak widać, zainteresowanie jest, a
porządnej ekranizacji brak. Projekt ma więc szanse na sukces komercyjny, nie
tylko w Polsce.
Okładka komiksu, który bardzo chętnie przeczytam i zrecenzuję. A jednocześnie kolejny dowód na popularność Geralta |
Jednocześnie wielu fanów ma się czego obawiać, a chyba
wszystkie wątpliwości zawierają się w określeniu „polski aktorski film
fabularny ubiegający się o dofinansowanie PISF”.
Polski – jak wiadomo, po sukcesie „Gry o Tron” wielu osobom
marzyła się serialowa zagraniczna ekranizacja. Długość sagi i opowiadań
spokojnie starczy na kilka-kilkanaście sezonów, które nie musiałyby próbować
zawrzeć treści jednej książki w dwóch godzinach filmu. Z kolei nasza rodzima
kinematografia nie ma ostatnio dobrej passy. Może i powstają u nas perełki,
ale mainstream ma się dość… słabo. W dodatku od ekranizacji, która się nie
wydarzyła, nie mieliśmy ani jednego filmu fantasy. W pewnym momencie mówiono o
realizacji projektu o nazwie „Drużyna”, jednak słuch o nim zaginął.
Aktorski – Bagiński tworzył już świetne animacje, ale
nie wiadomo, jak sobie poradzi z filmem aktorskim. Pozostaje również pytanie, w
jakiej wersji językowej powstanie projekt. Polska ma znacznie mniejsze szanse na
zarobienie na rynku zagranicznym, a kazanie naszym aktorom przemawiać po
angielsku to chyba nie za dobry pomysł (nadal nie otrząsnęłam się po obejrzeniu
na akademii filmowej „Bożych Skrawków”). Zawsze można liczyć na to, że film
powstanie w międzynarodowej koprodukcji, skoro jeszcze praktycznie nic nie
wiemy…
Tyle mniej więcej wiemy o powstającym filmie. Wiemy jednak, że drugiej "Gry o Tron" z tego raczej nie będzie |
Ubiegający się o dofinansowanie PISF – może to tylko moje
obawy, ale w ostatnich latach Polski Instytut Sztuki Filmowej potrafił wyłożyć
pieniądze na gigantyczne niewypały, stając się dla wielu osób synonimem filmów,
które należy unikać (kilka ciekawych statystyk tutaj). Nie wiadomo jeszcze,
jakim budżetem dysponuje projekt, jednak w wypadku ekranizacji epickiego
fantasy mniej wcale nie musi znaczyć więcej.
Pozostaje pociecha – na pewno trudno będzie zrobić
coś gorszego niż istniejący film o Geralcie. Można też radować się z niewiedzy
– dowiedzieliśmy się mało, jednak wśród oficjalnych informacji nie ma żadnej
złej, są tylko takie, które mogą pozostawić sceptyków z wątpliwościami.
Niezależnie od moich obaw, będę czekać na film i na pewno napiszę tu coś
jeszcze o Wiedźminie.
Śledź
Komentarze
Prześlij komentarz